niedziela, 25 maja 2014

III. Musisz sprawić, bym się w tobie znowu zakochała.

Patrzyłem na policjanta z niedowierzaniem, trzymając ręce na potylicy.
- Jak to został zamordowany?
Policjant przełknął ślinę i zamknął drzwi do gabinetu nieboszczyka.
- Wszystko na to wskazuje. Doszło do szarpaniny. Pan Martinez zginął, od uderzenia go w tył głowy tępym narzędziem.
Usiadłem na korytarzu i skupiłem swój wzrok na bliżej nieokreślonym przedmiocie.
- Pan Martinem był lekarzem mojej żony, może to mieć jakiś związek? Coś jej zagraża?
- Niczego nie jestem w stanie teraz panu powiedzieć, ale jeśli będzie pan chciał wynająć ochronę dla żony, to jesteśmy w stanie pomóc.
Pokiwałem głową ze zrozumieniem i objąłem ręką przerażoną i zapłakaną Shakirę, która siedziała obok mnie.
- Bardzo dziękuję.
Wyszeptałam, a policjant skinął głową i wrócił do gabinetu. Shakira ciężko oddychała i wpatrywała się w podłogę. Potarłem dłonią jej ramie i starałam się uspokoić. Po chwili dostrzegłem biegnącą korytarzem Daniellę i idącą za nią Antonellę, trzymającą Thiago za rączkę.
- Anto, miałaś się nie ruszać z łóżka.
Podniosłem się powoli z krzesełka i stanąłem naprzeciw niej. Zauważyłem, że Daniella usiadła koło ciągle będącej w szoku Kolumbijki i stara się ją jakoś uspokoić.
- Usłyszałyśmy krzyk Shakiry.. Co się stało? Dlaczego jesteś taki blady?
Przejechałem dłonią po brodzie i niepewnie na nią spojrzałem.
- Twój lekarz został zamordowany..
Antonella stłumiła swój krzyk zakrywając dłonią usta.
- Jak to zamordowany?
Wyszeptała spoglądając mi w oczy. Długo nie odpowiadałem, tylko się w nią wpatrywałem. Dostrzegłem, że zaczęła płakać. Bez zastanowienia delikatnie ją do siebie przytuliłem. Położyła głowę na moim ramieniu i ciężko oddychała.
- Załatwię Ci ochronę.
- Co? Po co?
Zrobiła krok w tył i spojrzała mi w oczy.
- Boję się o Ciebie..
- Sugerujesz, że to zabójstwo jest ze mną powiązane?
- Nie mam pojęcia, ale się o Ciebie martwię..
- Nie chcę ochrony.
Pokiwała pewnie głową i przetarła oczy. Wypuściłem głośno powietrze i na nią spojrzałem, kładąc ręce na biodrach.
- Nie pytam Cię o zdanie.
- Powinieneś.
Odpowiedziała mi z wyrzutem, mocniej ściskając rączkę naszego syna.
- Tu chodzi o twoje bezpieczeństwo.
- W szpitalu czuję się bezpiecznie.
Powiedziała dość niepewnie i podała mi rączkę syna. Ostatni raz na mnie spojrzała i zmierzała do swojej sali.
- Anto..
- Daj mi już święty spokój.
Rzuciła przez ramie i po chwili z hukiem zamknęła drzwi. Wpatrywałem się w nie i załamywałem się nad swoją bezradnością. Wziąłem Thiago na ręce, który nie rozumiał, dlaczego mama go zostawiła. Spojrzał na mnie, a następnie wskazał rączką na salę mamy.
- Mamusia jest zmęczona.
Wyszeptałem i pocałowałem go w czoło. Obróciłem się w kierunku Shakiry i Danielli, które były w swoich objęciach. Kolumbijka spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem i trzymając dłoń partnerki Fabregasa powoli wstała.
- Co się stało Leo?
Poprawiłem Thiago na rękach i na nie spojrzałem.
- Lepiej będzie, jak już pójdę.. Zostańcie z nią.. Shaki, udałoby Ci się załatwić twojego lekarza dla Antoenlli? Mam do niego zaufanie i chciałbym, by poprowadził jej ciąże.
Kolumbijka pokiwała głową i pocałowała mnie w policzek.
- Wróćcie z Thiago.. odpocznijcie.. i jutro do niej wróćcie.
- Thiago wróci.. oboje siebie potrzebują. Ja jak na razie działam jej tylko na nerwy.
Dodałem szeptem i zacząłem kierować swoje kroki do wyjścia ze szpitala. Gdy zacząłem schodzić po schodach, zaczęli mnie mijać przerażeni lekarze, których prowadził jeden z policjantów.

~ TYDZIEŃ PÓŹNIEJ ~

 Przez tydzień nie dostałem żadnej informacji w sprawie zabójstwa. Postanowiłam również dać Antonelli upragniony "święty spokój" i przez tydzień jej nie odwiedziłem. Postanowiłem dać jej czas na poukładanie sobie wszystkiego w głowie. Każdego dnia Shakira, Daniella, czy też mama Anto przyjeżdżały po Thiago i zabierały go do mamy. Ja praktycznie spędzałem czas w klubie. Mimo, że sezon się już skończył i teoretycznie mam już wakacje, tylko piłka pozwalał mi się uwolnić od problemów. Wyłączałem wtedy myślenie, żyłem faktem, że jestem tylko ja i piłka. Jednak w monecie, gdy padała trzecia bramka, myślałem o Antonelii. Od naszego poznania, po ustrzeleniu hat-tricka patrzyłem na trybunę Camp Nou, gdzie zawsze zajmowała miejsce. Unosiłem palec wskazujący, kierując go na nią, następnie składając obie dłonie w serce, dedykowałem jej trzecią bramkę. Ona wypełniła całe moje życie. Jak zawszy myślałem, że grając w piłkę uda mi się całkowicie wyłączyć, tak od dwóch lat nawet ona zaczynała mi się kojarzyć z kobietą mojego życia. Po dwugodzinnym trenowaniu rzutów wolnych, karnych i strzałów z dystansu, położyłem się na boisku Ciutat Esportiva i zamknąłem na chwilę oczy, by odpocząć. Po chwili poczułem, że dostaje czymś w głowę.
- Jasna cholera, Gerard! Ty Palancie!
Szybko się podniosłem i kopnąłem w przyjaciela leżącą obok piłką. Szybko się schylił i uniknął uderzenia piłką w głowę. Za to oberwał stojący za nim Cesc.
- Kurwa mać..
Chwycił się za nos i kopnął Gerarda w piszczel.
- Przecież to od Leo oberwałeś Ciulu!
Zaczął się śmiać i ponownie zrobił unik, lecz tym razem przed pięścią Hiszpana. Zaśmiałem się i ponownie położyłem na murawie.
- Co tu robicie?
- Przyszliśmy odwiedzić przyjaciela.
Ces położył się koło mnie i zaczął wpatrywać się w chmury.
- Skąd wiedzieliście, że tu będę?
- Gazety trąbią, że się tu przeprowadziłeś.
Gerard dołączył się do nas i podbijał piłkę, leżąc na plecach.
- Nieprawda. Wracam do domu spać, tu tylko spędzam popołudnia.
- Poranki..
- I wieczory.
Przybili sobie piątkę i na mnie spojrzeli.
- No co?
Podniosłem się z murawy i z wściekłością uderzyłem piłkę, kierując ją w światło bramki.
- Leo, nie możesz tak żyć.. może odwiedzisz Antonellę?
Spojrzałem na Fabregasa i podnosząc kolejną piłkę, podrzuciłem ją i uderzyłem z powietrza.
- Prosiła, bym dał jej święty spokój.
- Otrzymała go od Ciebie na tydzień. Teraz najwyższy czas wrócić.
- Skąd wiesz, że tego chce?
- Daniella mi mówiła, że o Ciebie często pyta.
Pokiwałem ironicznie głową i już chwytałem za kolejną piłkę, gdy zatrzymał mnie stanowczym ruchem Gerard.
- Dziś ma wypis. Leć pod prysznic i w następnej kolejności do szpitala, odebrać żonę. Wieczorem widzimy się u nas na kolacji. Idziemy Cesc.
Nie patrząc na mnie, włożył ręce do kieszeni i udał się w towarzystwie przyjaciela do wyjścia z ośrodka treningowego. Patrzyłem na nich tak długo, dopóki nie stracili mi się z pola widzenia. Uśmiechnąłem się do siebie i wykopałem ostatnią leżącą obok mnie piłkę w niebo. Biegiem ruszyłem do szatni i po 20 minutach siedziałem w samochodzie. Obrałem kurs na dom teściowej, ponieważ za 10 minut miała pojechać z Thiago odwiedzić Antonellę. Wjechałem na posesję w momencie, gdy zamykała drzwi do domu na klucz, trzymając Thiago za rączkę.
- Tata!
Mały puścił rękę babci i zaczął biec w moim kierunku. Również zacząłem biec i mocno przytuliłem do siebie syna. Rebeca uśmiechnęła się na nasz widok i powoli udała się w naszym kierunku.
- Pozwolisz, że odbiorę żonę ze szpitala?
Zapytałem całując ją w policzek na przywitanie.
- Oczywiście.
Uśmiechnęła się i pogłaskała po głowie Thiago. Odwzajemniłem uśmiech i szybko zapakowałem Thiago do fotelika, opuszczając posesję z piskiem opon. Po upływie 15 minut byliśmy w szpitalu. Za namową Thiago skorzystaliśmy z windy i w parę sekund znaleźliśmy się na trzecim piętrze. Powoli udałem się w kierunku jej sali i dostrzegłem uchylone drzwi. Położyłem palec na ustach, sugerując Thiago, że musimy być cicho. Ten również położył paluszek na ustach i cicho się zaśmiał. Zacząłem powoli i cicho przesuwać drzwi, by Antonella się nie zorientowała, że ma gości. Dostrzegłem ją przy lustrze. Spinała właśnie swoje piękne, długie brązowe włosy w kucyk. Patrzyłem na nią z delikatnym uśmiechem, czekając aż nas zauważy.
- Mamo, wiem że to ty, nie musisz się tak czaić.
Odpowiedziała trzymając wsuwki w ustach.
- Ładnie wyglądasz.
Powiedziałem stawiając Thiago na podłodze. Antonella szybo się odwróciła i spojrzała na mnie przez grzywkę, która w dużej mierze zakrywała jej oczy.
- Leo?
Wyszeptała i po chwili spojrzała na Thiago, który stał pomiędzy nami i zaczął się śmiać. Uśmiechnąłem się i podszedłem do niej, zakładając grzywkę za ucho. Zarumieniła się lekko i pochyliła nad Thiago, który pociągał ją za sukienkę. Chciała wziąć go na ręce, ale zainterweniowałem.
- Nie podnoś go, jest już ciężki. Nie powinnaś się przemęczać.
Wymownie spojrzałem na jej brzuch. Uśmiechnęła się tylko i położyła na nim ręce.
- Racja.. - skinęła głową, a ja wziąłem syna w ramiona. Antonella chwyciła za swoją torbę, którą wyciągnąłem jej z dłoni, zarzucając ją na ramię, na co się zaśmiała i zwróciła do Thiago. - ten twój tata mnie wykończy.
Założyła ręce na klatce piersiowej i patrząc na mnie uśmiech nie schodził jej z ust.
- Po prostu się martwię.
Ponownie poprawiłem jej grzywkę, a na jej policzkach ponownie pojawił się rumieniec.
- Ale nie musisz.
- Zawsze będę.
Spojrzałem w jej oczy, delikatnie się uśmiechając. Odwzajemniła uśmiech i chwyciła mnie za rękę. Ponownie na nią spojrzałem i umocniłem uścisk opuszczając wspólnie salę numer czternaście.

~ * ~

Całą drogę, która nie była długa, Antonella grzebała w schowku w samochodzie, przeglądała płyty i zadawała mnóstwo pytań. Pytała o tytuł swojej ulubionej piosenki, datę urodzin, pierwsze słowo Thiago, ulubiony kolor, jak się jej oświadczyłem, jak wyglądała nasza przysięga małżeńska i wiele, wiele innych. Odpowiadałem bardzo szczegółowo i z wielkim zaangażowaniem, by ją do siebie przekonać. Po każdej usłyszanej odpowiedzi szeroko się uśmiechała i przez chwilę milczała, najwyraźniej o czymś myśląc. Gdy zaparkowaliśmy przed naszym domem, powoli wyszła z samochodu, szeroko otwierając usta, podziwiając nasz dom. Wyciągnąłem Thiago z fotelika i stanąłem obok niej.
- Podoba Cię się z zewnątrz?
Spojrzała na mnie cały czas otwierając usta. Zaśmiałem się i palcem wskazującym dosunąłem jej delikatnie dolną szczękę do górnej. Zarumieniła się i po chwili zaśmiała.
- Jejku, jest wspaniały!
- W takim razie zapraszam do środka.
Skinęła głową i powoli udała się w kierunku domu. Otrzymując ode mnie wcześniej klucze otworzyła drzwi i przestąpiła próg, stając na środku salonu. Postawiłem synka na podłodze i ten od razu udał się do kufra z zabawkami, który znajdował się przy telewizorze. Oparłem się o futryny w drzwiach i przyglądałem się Antonelli, jak powoli zwiedza mieszkanie. Otwierała wszystkie szafki w kuchni, napawała się widokiem z tarasu, sprawdziła temperaturę wody w basenie, zajrzała do pokoju Thiago, do łazienek. Później weszła do sypialni i oglądała nasze rodzinne fotografie, które wisiały nad łóżkiem. Na sam koniec usiadła na tapczanie w salonie i obserwowała z szerokim uśmiechem bawiącego się Thiago. Po chwili spojrzała na mnie i poklepała miejsce obok siebie. Idąc do niej zgarnąłem z szafki nasz album ślubny. Zająłem miejsce obok niej i położyłem album na jej kolanach.
- Pytałaś, jak wyglądał nasz ślub.
Antonella spojrzała na mnie i powoli jej twarz zaczął rozpromieniać uśmiech. Otworzyła na pierwszej stronie i obserwowała zdjęcie, na którym stoimy przed kościołem. Razem z nami na zdjęciu jest Shakira z Milanem na rękach, stojąca koło Antonelli, koło mnie stoi Gerard z szerokim jak i głupkowatym uśmiechem, robiący mi rogi.
- To ten cały Gerard Pique? Mąż Shakiry?
- Tak, ten niby najprzystojniejszy.
Oboje się zaśmialiśmy. Antonella położyła głowę na moim ramieniu i głośno westchnęła.
- Ile bym dała, by pamiętać ten dzień..
Szeptała, ale zdołałem usłyszeć słowa, które wypowiedziała. Położyłem głowę na jej głowie i objąłem ją ramieniem.
- Przypomnisz sobie, obiecuję.
Nie odpowiedziała, tylko kontynuowała przeglądanie naszego albumu. Zajęło nam to koło godziny, ponieważ do każdego zdjęcia potrzebne było moje tłumaczenie. Dużo się przy tym śmialiśmy i myślę, że znacznie nas to do siebie zbliżyło. Zamknęła album i podniosła głowę z mojego ramienia, rozciągając się na tapczanie. Usiadła po turecku i na mnie spojrzała.
- Leo?
- Tak?
- Masz zadanie.
Niepewnie się uśmiechnęła i gładziła swoje włosy, które opadały jej na lewe ramie.
- Zamieniam się w słuch. - wpatrywałem się w jej oczy, co zaczęło ją peszyć, ponieważ po raz kolejny na jej policzkach pojawi się rumieniec. - uwielbiam jak się rumienisz.
Zaśmiała się i klepnęła mnie w ramię.
- Musisz sprawić, bym się znowu w tobie zakochała. 
Przez chwilę między nami panowała cisza. Uśmiechnąłem się i chwyciłem ją za dłoń.
- Lubię takie zadania.
Zaśmiała się i umocniła nasze dłonie w uścisku. Usłyszeliśmy, że coś spada i z przerażeniem spojrzeliśmy na Thiago, który upuścił przed nami zabawkowy samochód.
- Jeść.
Spojrzał na nas bardzo poważnie i zaczął zbierać zniszczoną zabawkę z podłogi. Spojrzeliśmy po sobie z Antonellą i zaczęliśmy się śmiać.
- Dobrze Skarbie, tatuś zrobi Ci coś do jedzenia, a ja lecę wziąć prysznic.
Pocałowała syna w czoło i udała się do łazienki.
- Tylko nie siedź za długo! Gerard zaprosił nas na kolację do siebie.
Antonella odwróciła się i spojrzała na mnie z przejęciem.
- Nie mogłeś mi o tym wcześniej powiedzieć? Jest osiemnasta! Nie zdążę..
Zaśmiałem się i zabrałam Thiago na ręce.
- Zawsze ten sam problem.
Puściłem jej całusa i udałem się w kierunku lodówki, poszukując mleka na płatki.
- Jak będę źle wyglądać, to powiem im, że wywaliłeś mnie z łazienki!
Krzyczała do mnie z pokoju obok i po chwili usłyszałem, jak zamyka za sobą drzwi.
- Twoja mama ma wielkie problemy, wiesz?
Thiago pokiwał główką i siedząc grzecznie w swoim krzesełku zabierając się do kolacji. Zaśmiałem się i czekałam, aż Mały zje, by móc spokojnie przygotować się na wieczór z przyjaciółmi.
Po godzinie usłyszałem, jak Antonella opuszcza łazienkę, wypuszczając tym samym parę z pomieszczenia.
Wyglądała jak zawsze pięknie. Mokre jeszcze włosy opadały na jej ramiona. Miała pomalowane rzęsy tuszem, a na powiekach kreski. Na ustach miała delikatną, różową szminkę. Ubrana była w biało-czarną sukienkę, a na nogach miała swoje ulubione czarne szpilki.
- Jak zawsze piękna.
Uśmiechnąłem się wstając z kanapy i włożyłem ręce do kieszeni. Spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem, bacznie mi się przyglądając.
- Leo.. Nie masz innych koszulek, tylko same białe?
Spojrzałem na swój t-shirt i następnie na nią.
- Coś jest nie tak?
- Nie, nie, wszystko okey.. Tylko jak nie w koszulce z herbem Barcy, to widzę Cię w białych.- zaśmiała się i podeszła do naszego syna, łapiąc go za rączkę. - chodźmy, bo się spóźnimy.
Ubrałem marynarkę i udałem się w kierunku wyjścia. Będąc już w samochodzie, Antonella włączyła płytę z naszymi ulubionymi piosenkami. Gdy byliśmy na pierwszych światłach, spojrzałem na nią.
- Lubię chodzić w białych koszulkach.

~ * ~
Przed dwudziestą zjawiliśmy się na kolacji u przyjaciół. Jeśli chodzi o przyjaźń Antonelli i Shakiry, to wygląda ona tak samo, jak przed wypadkiem. Przynajmniej patrząc na nie mogłem pomarzyć, że tego wypadku nie było. Gerard widząc mój delikatny uśmiech, przy wpatrywaniu się w Antonellę, objął mnie ramieniem i podał piwo.
- O nie, nie stary, prowadzę.
- Możecie zostać na noc, dom mamy ogromy.
Puścił mi oczko, rozkładając ręce, prezentując dom, a ja ponownie spojrzałem na rozbawioną Antonellę, która trzymała na kolanach zasypiającego syna.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł.
Gerard chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu w tym dźwięk mojego telefonu. Przeprosiłem go i wyszedłem na taras.
- Halo?
- Lionel Andres Messi?
- Tak, przy telefonie.
- Mamy wstępne wyniki badań w sprawie wypadku samochodowego, jak i wyniki sekcji zwłok lekarza pańskiej żony, mógłby się pan pojawić na komisariacie?
Serce zaczęło mi szybciej bić, poczułem zimny pot na plecach i przyspieszony oddech. Nie wiedziałem co odpowiedzieć.
- Jakie wyniki badań? Prowadzone było śledztwo? Oba przypadki są powiązane?
Zacząłem się jąkać, co zdarzało mi się jedynie na konferencjach prasowych. Zacząłem nerwowo chodzić po tarasie, czekając na jakkolwiek informacje od policjanta.
- Na to wygląda, a śledztwo zawsze jest prowadzone panie Messi. W samochodzie pańskiej żony znaleźliśmy jej telefon, a na nim dość pomocne w śledztwie poszlaki. Znaleźliśmy również narzędzie zbrodni, na którym zabezpieczyliśmy odciski palców zabójcy. - wpatrywałem się przed siebie powoli analizując słowa policjanta. - panie Messi? Jest pan tam?
- Będę za dziesięć minut.


____________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Taki jeden z krótszych ;) kolejny 24.06 <3 --------> Urodziny Leoooooo <3 :D
Taki średni mi wyszedł (y)

Do następnego! ;*