sobota, 28 czerwca 2014

V. Przy tobie czuję się bezpiecznie.

Na komisariacie zjawiłem się najszybciej, jak tylko potrafiłem. Wchodząc na jego teren, wysłałem smsa Antonelli, zapewniając ją, że zaraz wrócę i ma spokojnie spać.
Pukając do gabinetu pana Pedro Riesgo, napotkał mnie wzrok jego sekretarki, Marie. Patrzyła na mnie, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo jest to dla mnie krępujące. Nacisnąłem na klamkę i dostrzegłem komisarza w towarzystwie wysokiego, podchodzącego pod 40-stkę mężczyznę. Gdy tylko mnie ujrzał, powstał i zaczął płakać, mamrocząc coś pod nosem.
- Panie Olivierze, proszę usiąść.
Komisarz stanowczym ruchem posadził (najwyraźniej) modlącego się mężczyznę na fotelu. Uścisnął moją dłoń i wskazał miejsce obok mężczyzny.
- Jezu..
Usłyszałem trzęsący się głos mężczyzny i spojrzałem na niego z przerażeniem. Nie spuszczał ze mnie wzroku i bardzo ciężko oddychał.
- Przepraszam, dobrze się pan czuje?
- Tak.. tak.. ty..tylko wie pan... panie Messi.. Jezu..
Starł wierzchem dłoni pot z czoła i schował twarz w dłoniach. Usłyszałem cmokanie komisarza i od razu skierowałem na niego swój wzrok.
- Pan Olivier kibicuje Barcelonie od najmłodszych lat..
- Chodzę na każdy mecz FC Barcelony i nigdy nie miałem okazji być tak blisko najlepszego piłkarza na świecie.
Mężczyzna chwycił mnie za kurtkę i bacznie mi się przyglądał. Uśmiechnąłem się i delikatnie odczepiłem od swojego ciała jego rękę.
- Założę się, że nie spotkaliśmy się tu po to, by podyskutować na temat wieloletniego kibicowania mojej drużynie, przez pana Oliviera, prawda?
- Oczywiście. - komisarz zajął miejsce przed nami, tradycyjnie ściskając teczkę pod pachą . Dodatkowo trzymał w ręce grubą kopertę. Teczkę, w której zapewne znajdowały się kolejne materiały pomocne w śledztwie, położył po swojej lewej stronie, następnie kładąc na niej szary pakunek. - w miejscu, w którym doszło do wypadku pańskiej żony, zabezpieczyliśmy kamery, które nagrały całe zdarzenie. Mamy numery rejestracyjne samochodu..
- Kto to zrobił?
Czułem, jak wszystko się we mnie gotuje. Zaciskałem pięści, patrząc w oczy komisarza i słysząc szybki oddech pana Oliviera. Komisarz głośno westchnął i spojrzał na mnie wzrokiem pełnym pretensji.
- Mógłby mi pan nie przeszkadzać? - rozluźniłem się i rozsiadłem na fotelu, wykonując ruch głową w jego stronę, który miał być prośbą kontynuacji. - a więc, mamy numery rejestracyjne. Samochód należy do Filipe Pardo.
Komisarz pokazał mi ten sam portret, który dany mi był do wglądu dzień wcześniej. Chwyciłem za fotografię i podałam ją przerażonemu Hiszpanowi, następnie łącząc ze sobą obie dłonie i nerwowo ruszając nogami.
- Ale to nie on prowadził, prawda?
- Zgadza się. - pan Pedro chwycił za teczkę, leżącą po jego lewej stronie i położył przede mną bardzo niewyraźną fotografię kobiety, która najwyraźniej jest kadrem z filmu. - kojarzy ją pan?
Wziąłem fotografię do ręki i podszedłem do lampy, która wisiała nad szufladami komisarza.
- Oczom nie wierzę.. - wyszeptałem, starając wyostrzyć sobie zdjęcie, przymrużając oczy. - przecież to jest Blanca..
- Blanca?
Komisarz również wstał i razem ze mną oglądał fotografię.
- Znaczy się Amanda. Amanda Caballero.
- Może mi to pan wytłumaczyć?
- Amanda była przyjaciółką Antonelli za czasów liceum. Gdy ukończyły edukację, ich kontakt się urwał, ale wznowiły go dzień przed moim poznaniem Antonelli. Ta kobieta już raz próbowała zrujnować nasz związek, dokonując fotoszopu. Współpracowała ze swoim chłopakiem Rodrigo i nijakim Filipe.. - w tej chwili mnie olśniło. Wiedziałem, że gdzieś słyszałem to imię. - Filipe Pardo..
Równocześnie spojrzeliśmy po sobie z komisarzem, a ten klasnął w dłonie i wyszedł z gabinetu, po chwili wracając.
- Zaraz będziemy go ponownie przesłuchiwać. - na twarzy komisarza dostrzegłem cień uśmiechu. Spakował zdjęcie do teczki, następnie wyciągając z szarej koperty kasetę wideo. - dlaczego nazwał ją pan wcześniej Blancą?
- Ponieważ tak mi się przedstawiła, gdy spotkaliśmy się w szpitalu. Była bardzo zdenerwowana.
- Kiedy się tam spotkaliście?
- Nie pamiętam dokładnej daty, ale było to w dniu zabójstwa pana Martineza.. Boże..
Przeczesałem dłonią włosy, patrząc w bliżej nieokreślony punkt gabinetu.
- Mamy podejrzaną o morderstwo. - komisarz chwycił za słuchawkę telefonu i wystukał jakiś numer, czekając na sygnał po drugiej stronie słuchawki.
- Sergi? Mamy podejrzaną w sprawie zabójstwa tego lekarza.. tak, tak, pamiętam o przesłuchaniu.. przyjdź do mojego gabinetu po materiały.. skończę z panem Messim i lecę na przesłuchanie do jasnej cholery! - rzucił słuchawką i powstał, załączając kasetę, na której znajdowało się nagranie z miejsca zbrodni. - Amanda zajechała pańskiej żonie drogę, czym zmusiła ją do zjechania na pobocze.. ale jak pan widzi, nadmiar wody na jezdni znacznie jej to utrudnił i doprowadził do wypadku.
- Najważniejsze jest teraz to, żeby ją odnaleźć.
- Nasi policjanci szukają jej w całej Barcelonie. Jej zdjęcie wysłaliśmy wszystkim posterunkom policji w Hiszpanii i strażom granicznym. Nie zwieje, nie ma jak. Jej zdjęcie pojawi się również w telewizji i każdej gazecie, która jest drukowana w Hiszpanii.
Skinąłem głową oddychając z ulgą. Dopiero po chwili zorientowałem się, że koło mnie cały czas siedzi głośnio dyszący Hiszpan.
- Co on tu robi?
- Przyniósł nagranie. Kamera, która nagrała wypadek, za zadanie miała monitorowanie działki pana Oliviera, która leży równolegle z drogą, na której doszło do zdarzenia.
Spojrzałem na pana Oliviera i promiennie się do niego uśmiechnąłem.
- Bardzo panu dziękuję, to wiele dla mnie znaczy. Gdyby nie to nagranie, Amanda mogłaby uniknąć kary.
Podałem mu dłoń, którą mocno uścisnął i nie chciał puścić.
- Mogę prosić o autograf i o zdjęcie?
- Oczywiście.
Komisarz zrobił nam zdjęcie i już powoli zbierałem się do powrotu do domu, gdzie czekała na mnie Antonella. Wyciągałem właśnie telefon z kieszeni, gdy w drzwiach wyjściowych ktoś pociągnął mnie w tył.
- Panie Messi.. błagam.. jedno zdjęcie i jeden autograf.
Spojrzałem na sekretarkę pana Pedro i zacząłem się śmiać, ostatecznie przystając na jej błagania.

~ * ~

Od mojej nieobecności minęły dwie godziny, dochodziła północ. Starałem się cicho przekręcić zamek w drzwiach, co niestety mi się nie udało i obudziłem czuwającą w salonie Shakirę.
- Leo, dlaczego oni zawsze zgarniają Cię nocą?
Zapytała zaspanym głosem, zbierając się do wyjścia.
- Nie mam pojęcia, ale zapytam ich o to następnym razem. - puściłem jej oczko i rzuciłem kurtkę na fotel.-odwieźć Cię? Jeszcze zaśniesz przed kierownicą.
- Spokojnie, kierowcą jestem zajebistym. Dobranoc Leo.
Pocałowała mnie w policzek i opuściła nasz dom. Gdy zbierałem się by wziąć prysznic, dostałem od niej wiadomość, że bezpiecznie dojechała do domu. Szybko się ogarnąłem i rozłożyłem wygodnie w salonie na tapczanie. Patrzyłem w sufit i próbowałem zasnąć. Gdy zaczynało mi to wychodzić, usłyszałem, że drzwi z sypialni zaczęły się uchylać. Podniosłem się do pozycji siedzącej i zacząłem przyglądać się idącej w moim kierunku Antonelli.
- Leo..? Śpisz?
- Spokojnie, nie śpię. Coś się stało?
Podeszła do tapczanu, niepewnie siadając naprzeciwko mnie.
- Przypomniało mi się coś..
Odkryłem koc i usiadłem obok, pozwalając jej oprzeć głowę o moje ramie.
- Co konkretnie?
- Wypadek..
Wypowiedziała to niemal niedosłyszalnie, pociągając nosem. Po chwili poczułem, że moja koszulka robi się mokra od łez, które strumieniami zaczęły spływać po jej policzkach. Próbowałem uspokoić ją szeptem, mocniej do siebie przytulając i gładząc po czubku głowy. Nie odsunęła się ode mnie, tylko chwyciła mnie mocno za dłoń, wygodniej układając głowę na moim ramieniu.
- Spokojnie, nie myśl o tym teraz. To już było i nie wróci.
Delikatnie pokiwała głową i chwile trwaliśmy w milczeniu. Ciężko westchnęła, ściskając moją dłoń. Następnie spojrzała na mnie zaszklonymi oczami, blado się uśmiechając.
- Możesz dziś spać ze mną? Przy tobie czuję się bezpiecznie..
- Oczywiście Skarbie.
Pocałowałem ją w czubek głowy, biorąc ją za rękę i kierując się do sypialni. Poczekałem, aż wygodnie się ułoży, następnie zająłem  miejsce po jej prawej stronie.
- Leo?
- Tak?
Spojrzałem na nią, opierając rękę na łokciu. Chwilę się we mnie wpatrywała, jakby bała się swojego pytania.
- Mogłabym położyć głowę na twoim ramieniu?
- Chodź. - delikatnie się uśmiechnęła i skorzystała z moim rozłożonych ramion. Gdy ułożyła już głowę, mocno ją do siebie przytuliłem, całując ją w czubek głowy. - dobranoc Kochanie.
Wyszeptałem jej do ucha i czekałem, aż spokojnie zaśnie.

~ * ~

Obudziłem się i zorientowałem, że Antonelli nie ma obok. Poderwałem się z łóżka desperacko rozglądając się po sypialni. Przez chwilę starałam się nasłuchiwać, czy nie krząta się gdzieś po domu. Niestety, cisza. Podbiegłem do drzwi, szarpiąc za klamkę. Znalazłem się w salonie, ale tu też jej nie było.
- Antonella?!
Zacząłem biegać po całym domu, wykrzykując jej imię z nadzieją, że w końcu usłyszę jej odpowiedź. Po przeszukaniu parteru, wbiegłem na schody, gdzie ją ujrzałem. Trzymała Thiago na rękach, mając słuchawki w uszach. Nuciła sobie jakąś piosenkę, gdy w końcu mnie ujrzała. Promiennie się uśmiechnęła i wyciągnęła słuchawki z uszu.
- Dzień dobry Leo. - jej uśmiech zbladł, gdy dostrzegła, jak szybo unosi się moja klatka piersiowa. - coś się stało?
- Nie rób tak nigdy więcej.
Wyszeptałem i podszedłem do niej, delikatnie ją obejmując. Odwzajemniła uścisk, po chwili na mnie spoglądając.
- Czego mam nie robić?
- Tak mnie zostawiać i nie odzywać się, gdy Cię wołałem.. bałem się, że coś Ci się stało.
Uśmiechnęła się z troską i złożyła na moim policzku delikatny pocałunek.
- Nie martw się, wszystko jest okey. - przejechała dłonią po moim policzku, gdzie przed chwilą złożyła pocałunek, następnie podając mi Thiago. - dziś wylatujemy do Argentyny, pamiętasz? Za dwie godzinny mamy samolot. Jesteśmy już spakowani.
- Jesteśmy?
- Wrzuciłam do walizki wszystkie twoje białe koszulki, które mi się podobały.
Wyszczerzyła się do mnie i zeszła po schodach, udając się do kuchni. Zaśmiałem się i poprawiłem synka na rękach, podążając za nią na śniadanie.
- Twoja mama mnie kiedyś wykończy.
Thiago spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem i zacisnął rączki na moim podkoszulku. Włożyłem go do siodełka i stanąłem koło Antonelli, która przygotowywała tosty.
- Posmarujesz jednego nutellą dla Thiago?
- Oczywiście. - chwyciłem za chleb tostowy, nakładając na niego mus czekoladowy. - wyspałaś się?
- Nigdy tak dobrze nie spałam.
Odpowiedziała patrząc mi w oczy, po chwili się rumieniąc. Pocałowałem ją w czubek głowy następnie wkładając chleb do tostera.
- Wiem, kto spowodował twój wypadek.
- Kto?
- Twoja koleżanka za czasów liceum.. kiedyś już raz próbowała zniszczyć nasz związek.
Antonella pokiwała głową, nakładając tosty na talerz.
- Nie lubiłyśmy się?
- Wręcz przeciwnie. - podszedłem do Thiago, nakładając mu na talerzyk tosta, którego powoli zaczął jeść. - przyjaźniłyście się.
- To dlaczego zależało jej na mojej śmierci?
- Tego jeszcze nie wiem.
Spojrzałem na nią z troską i uścisnąłem jej dłoń.
- Jest już złapana?
- Jeszcze nie. Jak na razie mają tylko jej wspólnika. Nie martw się, nic Ci już nie grozi.
Blado się uśmiechnęła, uwalniając się z mojego uścisku i zabierając się do jedzenia.
- Skoro się o mnie przed chwilą tak bardzo bałeś, to znaczy, że coś mi grozi.
- Nie! W domu jesteś bezpieczna. - spojrzałem jej głęboko w oczy, a nie otrzymując od niej odpowiedzi, kontynuowałem. - przy mnie jesteś bezpieczna, pamiętaj.
Delikatnie się uśmiechnęła i zamoczyła usta w herbacie.
- To dlaczego się tak bałeś?
- Gdy byłaś w ciąży z Thiago, to zdarzały Ci się omdlenia i bałem się, że tę ciąże również będziesz źle przechodzić.
- Leo.. lekarz powiedział, że wszystko jest w porządku.
Uśmiechnęła się i poczochrała mi włosy.
- To nie zmienia faktu, że zawsze się będę o Ciebie martwił.
Zaśmiała się i wstała, zabierając swój talerz i wkładając go do zmywarki. Następnie podeszła do mnie i przytuliła mnie od tyłu, całując w policzek.
- Jesteś uparty.

~ * ~

- Zaraz zobaczysz się z babcią!
- Babcia!
Thiago patrzył przez okno w samolocie, siedząc na moich kolanach. Antonella siedziała koło nas i przyglądała się jak staram się uspokoić naszego podekscytowanego syna.
- I dziadka! Ciocie, wujków, kuzynów i kuzynki!
Zaczął się śmiać i uderzać otwartymi rączkami w okno samolotu.
- Dawno ich nie widział?
Antonella poprawiła mu fryzurkę, a gdy tylko poczuł delikatny dotyk swojej mamy, natychmiast oderwał się od okna i wygodnie rozłożył na jej kolanach.
- Chyba ostatni raz widzieliśmy się w tak szerokim gronie na święta Bożego Narodzenia.
Pokiwała głową i zaczęła usypiać Thiago, który kurczowo się jej trzymał, jakby się bał, że zaraz go zostawi.
- To długo.
- Życie piłkarza wymaga poświęceń.
Pogłaskałem go po głowie, następnie obejmując Antonellę, która oparła głowę na moim ramieniu.
- Ciekawe jak mnie przyjmą..
- Tak jak za pierwszym razem.
- Czyli jak?
- Ucieszą się na twój widok. Dla mojej mamy jesteś Aniołem, zasłanym mi przez Boga. Nie tylko ona tak myśli, to również moje zdanie.
Uśmiechnęła się i już więcej nic nie mówiła. Po paru minutach oboje z Thiago zasnęli. Oparłem głowę o zagłówek i skupiłem swoje spojrzenie na prawej dłoni Antonelli. Miała nałożony pierścionek zaręczynowy i naszą ślubną obrączkę. Wcześniej ich nie zauważyłem. Po wypadku nie chciała ich zakładać, ale widocznie przypomniała sobie, kim dla niej jestem. W tej chwili byłem szczęśliwy. Wszystko zaczynało wychodzić na prostą. Miałem tylko ogromną nadzieję, że wizyta w Rosario, pomoże jej przypomnieć o naszym pierwszym spotkaniu.
Nie wiem, kiedy zmorzył mnie sen, ale obudziła nas stewardesa informując, że jesteśmy na prywatnym lotnisku w Rosario. Cały dzisiejszy dzień był zaplanowany tak samo, jak nasza pierwsza wspólna wizyta w ojczyźnie. Opuściliśmy pokład samolotu i powitały nas szerokie uśmiechy mojego rodzeństwa. Wiedzieli jaka jest sytuacja Antonelli, więc każdy podchodził do niej i się jej przedstawiał. Nie była wystraszona, a otwartą na te znajomości. Zależało jej na tym, by odzyskać stracone wspomnienia. Moja siostra wzięła Antonellę pod rękę i ruszyły w kierunku samochodu. Ja, trzymając Thiago za rączkę, szedłem za nimi w towarzystwie moich braci, którzy szeptem pytali o jej stan. Po niecałych piętnastu minutach, stanęliśmy przed moim rodzinnym domem. Spojrzałem na Antonellę i zauważyłem, że coś jest nie tak.
- Zaraz do was dojdziemy. - Matias skinął głową i zabierając Thiago na ręce, przekroczył próg domu z resztą rodzeństwa. - co się dzieje?
- Nie wiem.. boję się.
- To normalne. - objąłem ją ramieniem następnie całując w czubek głowy. - pamiętaj, nikt nie chce Cię tu skrzywdzić.
- Wiem, ale..
- Jestem tu.
Szeroko się uśmiechnęła i pewnie chwyciła mnie za rękę. Uścisnąłem ja i wspólnie weszliśmy do domu. Przywitały nas śmiechy, dochodzące z salonu. Za chwilę przed nami stanęła moja mama, która w pierwszej kolejności wzięła w ramiona Antonellę.
- Skarbie! Jak się czujesz?
Antonella spojrzała na mnie ze zdumieniem, po chwili odwróciła wzrok na moją mamę, odwzajemniając uścisk.
- Czuję się wspaniale. Leo bardzo o nas dba.
Uśmiechnęła się, kładąc ręce na brzuchu. Mama promiennie się uśmiechnęła i również położyła na nim rękę.
Następnie zasiedliśmy do wspólnego śniadania. Antonella przez cały czas, kurczowo trzymała moją dłoń. Naturalne, że się trochę boi, teoretycznie widzi ich pierwszy raz. Siedzieliśmy przy stole do godziny dziesiątej. Maria, która siedziała koło Antonelli, zapytała ją, czy pomoże jej i mamie pozmywać po śniadaniu. Zgodziła się i teraz trzymając dłoń mojej siostry, udała się do kuchni. Ja przez ten czas siedziałem na tarasie z tatą i braćmi. Przedstawiałem im jak wygląda śledztwo, opowiadałem o postępach Antonelli i o swoim samopoczuciu w tej sytuacji. Koło godziny czternastej, postanowiłem zabrać Antonellę na spacer. Ciężko mi ją było odciągnąć od żony Rodrigo, z którą złapała dobry kontakt, ale po usłyszeniu z moich ust słowa "niespodzianka", natychmiast się zgodziła na wyjście. Thiago został w domu, razem z babcią, za którą bardzo tęsknił. Chwyciłem dłoń Antonelli i chwilę w ciszy spacerowaliśmy po tajemniczo cichych uliczkach Rosario.
- Pięknie tu jest.. - słyszałem jej szept i zaraz na nią spojrzałem. Obserwowała dwóch chłopców, którzy odbijali jakąś starą piłką o mury domu. - pewnie tak samo spędzałeś popołudnia.
- Zgadłaś. - uśmiechnąłem się do niej i ruszyliśmy w kierunku boiska, na którym się poznaliśmy. - spójrz w prawo. To twój pierwszy dom.
Antonella puściła moją dłoń i zrobiła kilka kroków w kierunku budynku. Był już ruiną. Obrastał go mech i różne inne rośliny, co dodawało mu uroku i tajemniczości.
- Mieszkałam tu?
- Tak. Razem z rodziną wyprowadziłaś się do Barcelony, gdy miałaś 6 lat.
- Znaliśmy się?
Ponownie chwyciłem jej dłoń i nie odpowiedziałam. Poprowadziłem ją na boisko naszego pierwszego spotkania. Spojrzała na mnie pytająco, a ja pociągnąłem ją na murek, z którego przez rok oglądała moje mecze.
- Usiądź. - ciągle nie rozumiała mojego zachowania, ale z moją pomocą zajęła miejsce na murku. Usiadłem obok niej i patrzyłam na boisko. - gdy byłaś mała, przychodziłaś tu i oglądałaś moje mecze.
Antonella uśmiechnęła się do mnie i również spojrzała na boisko.
- Nie pamiętam.. ale musiało to być urocze.. czy nie?
Spojrzała na mnie, a ja zaśmiałem się i ją objąłem.
- Było. - pocałowałem ją w czubek głowy i zeskoczyłem na Ziemię, następnie pomagając jej w tej czynności. Ponownie chwyciłem jej dłoń i zaprowadziłem na środek boiska. Stanęliśmy naprzeciw siebie, trzymając się za ręce i patrząc sobie w oczy. - a tutaj.. po jednym z moich meczy, podbiegłaś do mnie, szarpiąc za koszulkę ze słowami "kiedyś będziesz piłkarzem".
Patrzyłem w je oczy, a na jej buzi z każdą sekundą malował się coraz to szerszy uśmiech. Po chwili mocno się we mnie wtuliła.
- Nic się nie zmieniłeś.
Po jakimś czasie uwolniła się z mojego uścisku, z szerokim uśmiechem patrząc mi w oczy.
- Pamiętasz?
- Jakby stało się to wczoraj.
Uśmiech nie schodził z jej ust, za to zaczął go malować na moich. Byłem szczęśliwy. Co ja mówię, byłem najszczęśliwszym facetem na Ziemi. Nie potrafię obrać tego słowami. Małymi kroczkami, stopniowo wracała jej pamięć. Ponownie złożyłem pocałunek na jej czole. Ona przejechała dłonią po moich włosach i chwyciła za dłoń.
- Chcesz wracać?
- Nie.. chciałabym.. - przygryzła dolną wargę, powoli rozglądając się po okolicy. - dlaczego po głowie chodzi mi twoja babcia? Znałam ją?
- Moja babcia? - nie wiedziałem o co chodzi, ale dopiero po chwili zrozumiałem. - chodź.
Zaprowadziłem ją na cmentarz. Na grób mojej babci. Opowiedziałem kim dla mnie była i jak wiele zmieniła w moim życiu. Antonella słuchała mnie z delikatnym uśmiechem. Powoli i w ciszy opuściliśmy cmentarz. Wracając do domu, obejmowałem ją ramieniem. Cisza między nami nie trwała długo.
- Pamiętam, jak byliśmy tu ostatnim razem. Pamiętam tamten dzień.. cały tamten dzień..
Znowu na chwilę zamilkła, ale później z wielkim ożywieniem i podekscytowaniem, opowiadała mi o naszym wspólnym dniu w Rosario.
____________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Stosunkowo szybko dodaję piąty rozdział :D nie jest on taki długi, jak czwarty, więc z tego miejsca przepraszam miłośników moich długich rozdziałów xd
Do zakończenia opowiadania zostały mi dwa rozdziały i epilog.. aż trudno jest mi w to uwierzyć, że kończę mój drugi blog o Leonelli, ale zapewniam, że to nie koniec, bo na Leonellę mam jeszcze pomysły xd
Wracając do pierwszej części notatki pod rozdziałem, to post pojawia się tak szybko, ponieważ w poniedziałek wychodzę na pielgrzymkę, a zależało mi na szybkim opublikowaniu xd
Druga sprawa jest taka, że ten rozdział jej dedykowany BAKSIOWI! <3 tak bardzo mnie błagałaś o rozdział, że postanowiłam go napisać, by sprawić Ci prezent na twoje 17 urodziny, które dziś obchodzisz! <3 Kocham Cię Misiu i życzę Ci spełnienia wszystkich marzeń! <333

Liczę, że ocenicie moją pracę w komentarzach :)

P.S dziś, bądź jutro pojawi się pierwszy rozdział tutaj -> KLIK








Do następnego! ;*

16 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że to ona no wiedziałam
    dobrze, że sobie przypomniała <3
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Antonelli wraca pamięć ♥
    I Leo taki opiekuńczy :3 Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, jak zawsze :3
    Jak dobrze, że Antonelli wszystko zaczyna się przypominać :) Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. jak cudownie jejku *o*
    Tylko czekać aż złapią tą laskę, nie pamietam jak jej tam na imię xD i aż Anto sobie wszystko przypomni <3
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. znajdę amandę i ją uduszę
    to nic, że nie istnieje
    ach ta ludzka zawiść i zazdrość :/
    Antonella i Leo są tacy uroczy *.* jejku jak ona przyleciała do niego w nocy, bo jej się przypomniało awwwwww <3
    cudowny rozdział, o czym dobrze wiesz, a przynajmniej powinnaś! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku <333 Leo taki cudowny jest *.*
    Idealnie to wszystko opisujesz, z taka pasją <3 Nawet nie wiesz, jak super to się czyta kiedy wiem, że tak bardzo ich uwielbiasz ♥
    Czekam na kolejnyyyyy <333 /tymbark97

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne <33 Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś czułam, że to Amanda za wszystkim stoi :(
    Leo i Antonella są meeeegaaa uroczy <33 Po prostu awww *o*
    Bardzo dobrze, że Antonelli zaczyna się wszystko przypominać :D
    Czekam na nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiedziałam od początku ze to Amanda!
    Jak się ciesze, ze Anto wraca pamięć ☺
    Genialny rozdział, czekam na następny ✋

    OdpowiedzUsuń
  10. Karola, jak ja Cię uwielbiam!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział :*
    Uwielbiam te Twoje długie rozdziały :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Awwww <3 Leoś taki słodki :)))
    Bardzo się cieszę, że ta sprawa się wyjaśniła no i oczywiście z tego że Anto wraca pamięć!
    Świetny rozdzial! Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest takie piękne <3 Cieszę się, że Anto wraca pamięć :)
    Czekam na dalszy los wydarzeń :)
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Super jestem fanką Messiego i po mimo tego,że to jest długieee to wsaniale się to czyta.Świetnie ci to wyszło geniala jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
  15. A mam pytanie bo pierwszy raz jestem na tym blogu i wogule.Może uznacie mnie za głupią no ale to się wydarzyło naprawdę w ich życiu czy to jest taka twoja opowieść stworzona (wymyślona)...? Przepraszam za takie głupie pytanie,..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja inwencja twórcza :D
      Normalne pytanie, nie przejmuj się ;3;*
      jeśli podoba Ci się moja twórczość, to zapraszam na resztę blogów xd
      http://i-keep-forgetting-i-should-let-you-go.blogspot.com/p/moje-blogi.html

      Usuń