czwartek, 24 lipca 2014

VII. Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.

Obudziłem się z szerokim uśmiechem na ustach. Nie potrafię opisać swojego szczęścia. Antonella leżała na moim ramieniu i wciąż pogrążona była w głębokim śnie. Przejechałem dłonią po jej długich,  brązowych włosach, następnie składając pocałunek na czubku jej głowy. Po chwili zaczerpnęła głośno powietrza, które następnie wypuściła. Wygodnie ułożyła głowę i powoli podniosła powieki, patrząc mi w oczy z szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry.
Wyszeptała i wtuliła się w moją klatkę piersiową. Uśmiechnąłem się i lekko podniosłem, by móc delikatnie ją pocałować.
- Jak się czujesz?
- Jestem wykończona, jednakże czuję się wspaniale.
Zaśmiałem się i mocno do siebie przytuliłem.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Przez chwilę panowała cisza. Antonella leżała na na moim ramieniu i jeździła palcem po mojej klatce piersiowej. Chwilę relaksu przerwał nam Thiago, który z pokoju obok głośnio wołał mamę.
- Idź do niego, ja zrobię śniadanie.
Leniwie pokiwała głową i powoli opuściła łóżko, zakładając na goło ciało szlafrok. Chwytając za klamkę, ostatni raz na mnie spojrzała, delikatnie się uśmiechając. Poczułem się tak, jakby jej wypadku, w ogólnie nie było. Kochaliśmy się i czułem, że jej uczucie jest tak silne, jakie było zawsze. Powoli opuściłem łóżko, szukając na podłodze sypialni moich bokserek, które znalazłem po drugiej stronie łóżka. Ubrałem dresowe spodnie, które leżały na tapczanie i udałem się do kuchni. Wyciągnąłem patelnię i potrzebne produkty, do zrobienia naleśników następnie włączając radio. Leciała jakaś piosenka, której niestety nie znałam, ale starałem się nauczyć refrenu. Lepiej się gotuje, gdy w tle słychać muzykę. Podrzucając naleśniki na patelni, dołożyłem do melodii wymyślone kroki taneczne. Gdy po raz trzeci usłyszałem refren, słowa i kroki miałem opanowane do perfekcji. Na sam koniec zrobiłem obrót i dostrzegłem śmiejącą się Antonellę i Thiago, który trzymał mamę za rączkę. Również się zaśmiałem i odłożyłem patelnie, teatralnie podchodząc do żony. Zaczynała się kolejna piosenka więc poprosiłem ją do tańca. Spojrzała na mnie ciągle się śmiejąc i ze zrezygnowaniem kręcąc głową.
- Jesteś nienormalny!
- Takiego mnie kochasz.
Uśmiechnęła się i chwyciła moją dłoń, prowadząc na środek kuchni. Cały czas się śmialiśmy, słysząc również w tle śmiech naszego syna, który klaskał w rytm muzyki. Gdy piosenka się skończyła, zaprosiłem rodzinę do stołu. Śmiech towarzyszył nam przez cały poranek. Ten dzień, zaczął się magicznie.

~ * ~

Popołudnie również spędziliśmy wspólnie. Dziś nie miało być treningu, więc mogłem spokojnie oddać się błogiemu lenistwu. Leżeliśmy na tapczanie w salonie, oglądając razem z Thiago bajki, który równocześnie układał wieżę z klocków. Antonella przysypiała na moim ramieniu, mocno trzymając mnie za dłoń. Brakowało mi tej bliskości i naszej codzienności. Gdybym nawet mógł, to i tak niczego bym nie zmieniał.
Nasze spokojne, rodzinne popołudnie zakłócił dzwonek do drzwi, a następnie głos Shakiry, dobiegający z kuchni.
- Witam moje Gołąbeczki!
Przywitała nas z szerokim uśmiechem, następnie biorąc Thiago na ręce, pieszczotliwie się z nim witając. Spojrzałam ze zdziwieniem na Antonellę, która też nie rozumiała zaistniałej sytuacji.
- Shaki, jak weszłaś?
Kolumbijka przewróciła oczami i wygrzebała z torebki klucze.
- Daliście mi klucze.
Pokiwałem tylko głową, następnie powoli wstając.
- Coś się stało?
- Tak, zabieram Anto na zakupy. Daniella już z Milanem i Lią czekają w samochodzie, zbieraj się Maleńka. - Shakira posłała Antonelli całusa, następnie biorąc do torebki jadą zabawkę Thiago. - no co tak patrzycie?
Zapytała z oburzeniem, na co Antonella tylko się zaśmiała. Powoli wstała i złożyła na moim policzku delikatny pocałunek.
- Baw się dobrze.
Zrobiłem smutną minę, na którą otrzymałem kolejny pocałunek, tym razem w usta.
Po piętnastu minutach, opuściły dom i zostawiły mnie samego, z lecącą właśnie w telewizji jedną z ulubionych kreskówek Thiago. Nie upłynęło nawet kolejne piętnaście minut, gdy do domu wkroczyli moi przyjaciele. Gerard, Cesc, Xavi, Andres, Neymar i Dani, bardzo głośno się śmiali i o czymś dyskutowali. Jak gdyby nigdy nic, usiedli razem ze mną w salonie, nie przerywając swoich rozmów. Spojrzałem na niech z otępieniem i zwróciłem się do Gerarda, który jako pierwszy przekroczył próg.
- Jak weszliście?
Gerard szeroko się uśmiechnął i wyciągnął z kieszeni spodni klucze, którymi pomachał mi przed nosem.
- Jest misja, panie Messi.
Bardzo poważnym tonem zwrócił się do mnie siedzący po mojej lewej stronie Andres.
- Nie rozumiem?
Cesc podszedł do telewizora i wyłączył go z prądu, ponieważ nie potrafił znaleźć pilota. Następnie wszyscy przybrali kamienny wyraz twarzy.
- Jak twoja drużba, chcemy Ci pomóc w organizacji ślubu twojego i Antonelli.
- Ale.. - nie rozumiałem o co im chodzi. Spojrzałem na Neymara i następnie na Daniego, ale żaden nie raczył udzielić mi jakichkolwiek wyjaśnień. - my już jesteśmy małżeństwem.
- Ale Antonella nie pamięta waszego ślubu. Założę się, że bardzo by chciała pamiętać ten dzień.
Na twarzy Xaviego z każdym słowem, malował się coraz szerszy uśmiech. Po chwili zaczynałem łączyć fakty.
- Jesteście zajebiści!
Szeroko się uśmiechnąłem i przytuliłem wszystkich naraz. Po chwili czułości, zabraliśmy się do planowania. W tym celu, przenieśliśmy się do kuchni, gdzie do dyspozycji mieliśmy dłuższy i szerszy stół. Neymar i Dani skorzystali z naleśników, które zostały po śniadaniu i po dziesięciu minutach, przyłączyli się do nas. Gerard wyciągnął telefon i dał znać Shakirze, że zaakceptowałem ich pomysł. Po upływie czterdziestu minut, mieliśmy wszystko zaplanowane. Andres powstał z miejsca i odczytał nasze notatki oraz przedstawił założenia.
- Plan jest taki. Gerard, zabierasz Leo do najlepszego krawca w Barcelonie, który uszyje mu najlepszy garnitur w swojej krawieckiej karierze. Xavi, ty zajmiesz się księdzem. Dopilnuj, by był to ten sam, który udzielał im ślubu dwa lata temu. Cesc, wynajmij tę samą salę. Zajmij się cateringiem i wystrojem. Zapewne Daniella Ci pomoże. Neymar, Dani macie znajomości w świecie muzyki więc załatwcie jakiegoś zajebistego didżja. Ja, razem z Anną zajmiemy się wysyłaniem zaproszeń.

~ TYDZIEŃ PÓŹNIEJ ~

Tego dnia zaprosiłem Antonellę na kolację do naszej ulubionej restauracji. Dziś ponownie się jej oświadczę i za kolejny tydzień odbędą się poprawiny. Byłem zdenerwowany, tak samo jak dwa lata temu, przed pierwszymi oświadczynami.
Zamówiliśmy homara, wodę gazowaną i skrzypka, który co jakiś czas nam przygrywał. Antonella wygalała cudownie w sukience koloru ecru., która ślicznie podkreślała jej zaokrąglony brzuch. Włosy miała rozpuszczone, lekko upięte z tyłu. Na kolację przyszła bez makijażu, nie był jej w końcu potrzebny i bez niego wyglądała jak bogini. Bardzo długo rozmawialiśmy o przeszłości. Opowiadałem jej wiele rzeczy, które po części zdołała sobie wcześniej przypomnieć. Uścisnąłem jej dłoń i spojrzałem w oczy. Delikatnie się uśmiechnęła i umocniła nasz uścisk.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Przez chwilę panowała cisza. Wpatrywaliśmy się w siebie, bawiąc się naszymi splecionymi dłońmi.
- Masz jakieś marzenie?
- Moim największym jest bycie z tobą do końca życia.
Uśmiechnąłem się i pocałowałem jej dłoń. Następnie wyciągnąłem z kieszonki marynarki czerwone pudełko, w którym znajdował się pierścionek zaręczynowy. Uklęknąłem przed nią i otworzyłem pudełko.
- Wyjdziesz za mnie?
Antonella spojrzała na mnie ze zdumieniem. Nie wiedziała co powiedzieć. Po chwili się uśmiechnęła i wzięła do ręki pudełko.
- Leo, ale my już jesteśmy małżeństwem..
- Ale nie pamiętasz ślubu.
Zauważyłem, że w jej oczach gromadzą się łzy. Ująłem jej twarz w dłonie, delikatnie całując ją w usta. Spojrzała mi w oczy, bawiąc się moimi włosami.
- Życzę każdej kobiecie na świecie, takiego faceta jak ty. Kocham Cię Leo i ponownie za Ciebie wyjdę.
Namiętnie ją pocałowałem i wsunąłem pierścionek na jej palec. Wytarłem kciukiem jej łzy następnie całując oba jej policzka.
- Ja nie życzę facetom takiej kobiety jak ty, bo ty jesteś wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, a co najważniejsze, jesteś moją żoną.
Zaśmiała się i mocno przytuliła, następnie namiętnie mnie całując.

~ DZIEŃ ŚLUBU ~

Podkład muzyczny

Byłem zdenerwowany, ale i bardzo szczęśliwy. Nie spodziewałem się, że drugi raz stanę z Antonellą na ślubnym kobiercu. Przeglądałem się w lustrze, a krawiec dokonywał jeszcze ostatnich poprawek. Po dziesięciu minutach byłem gotowy. Odwróciłem się i spojrzałem na moich przyjaciół. Gerard, Cesc, Andres, Xavi, Neymar i Dani stali w identycznych garniturach z powagą mi się przyglądając. Moja drużba. Szeroko się uśmiechnąłem i uściskałem każdego z osobna, dziękując za to, że tyle dla mnie robią. Pół godziny przed rozpoczęciem ceremonii w kościele opuściliśmy mój dom. Antonelli nie widziałem od wczorajszego wieczoru. Shakira zabrała ją do siebie, bym nie widział jej w białej sukni przed ślubem. Razem z moją drużbą podjechałem pod kościół i powoli do niego weszliśmy. Goście się już schodzi i w kościele zaczynało brakować miejsc siedzących. Były też tłumy dziennikarzy i paparazzi. Stałem przed ołtarzem i czekałam na pojawienie się Antonelli. Przyjrzałem się zgromadzonym na ceremonii gościom i dostrzegłem uśmiechniętego Cristiano, który puścił mi oczko. Byli również moi przyjaciele z reprezentacji Argentyny, cała rodzina, piłkarze jak i zarząd Barcelony. Wtem drzwi kościoła zaczynały się szeroko otwierać i zabrzmiał marsz mendelsona. Jako pierwsze weszły Anna i Nuria, sypiąc na kamienne płytki kościoła płatki czerwonych róż, za nimi Bruna i Thaissą, sypiące białe. Za nimi nie było Antonelli, tylko Shakira i Daniella, które za rączki trzymały ubranego w garnitur Thiago. Na widok synka nie potrafiłem powstrzymać natychmiast malującego się uśmiechu. Wtedy ujrzałem wybrankę mojego serca. Szła pod rękę z mamą. Promiennie się uśmiechała i nie spuszczała ze mnie wzroku. Wyglądała jak księżniczka, jak moja królewna. Jak zawsze miała rozpuszczane włosy, lekko podkręcone końcówki, długi welon, delikatny makijaż, białe baletki na nogach i cudowną, śnieżnobiałą suknię. Shakira się postarała. Antonella stanęła przede mną, uwalniając się z uścisku matki. Rebeca złożyła na policzku córki delikatny pocałunek, następnie składając pocałunek na moim. Podałem dłoń Antonelli, pomagając jej wejść na delikatne wzniesienie. Delikatnie ścisnąłem jej dłonie i szepnąłem, że ją kocham. Nieśmiało się uśmiechnęła i odpowiedziała tym samym. Muzyka ucichała, a głos zabrał ksiądz.
Przez całą mszę trzymałem jej dłoń, jakbym się bał, że zniknie albo ucieknie, chociaż dobrze wiedziałem, że tego nie zrobi, że chce pamiętać dzień naszego ślubu.
Nadszedł czas na przysięgę. Stanęliśmy naprzeciwko siebie, trzymając się za prawe dłonie. Ksiądz owinął je stułą i przystąpiliśmy do odnowienia przysięgi małżeńskiej. Przez cały czas wpatrywałem się w jej brązowe oczy, powoli powtarzając słowa przysięgi za kapłanem. Dostrzegłem w nich łzy, które wypłynęły w momencie wypowiadania jej przysięgi. Cały czas się uśmiechała. Nie potrafiłem sobie wyobrazić, co dzieje się w jej głowie. Mocno ścisnęła moją dłoń i powoli wypowiadała ostatnie słowa przysięgi.
- Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. - każde słowo wypowiadała wolniej, jakby chciała mi uświadomić znaczenie tych słów. - tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Promienie się uśmiechnęła, a ja to odwzajemniłem. Nie mogłem się dłużej powstrzymywać i otarłem kciukiem lewej dłoni jej łzy. Długo wpatrywaliśmy się w oczy, gdy ksiądz oznajmił, że nadszedł czas na obrączki. Spojrzeliśmy na Thiago, który trzymał poduszeczkę, na której się znajdowały. Antonella cicho się zaśmiała, zakrywając lewą dłonią usta. Był taki zawstydzony. Przydreptał do księdza i podał mu obrączki, następnie uciekając w objęcia babci. Zaśmialiśmy się i zabrałem do ręki poświęcony krążek. Ująłem jej dłoń i ponownie spojrzałem w oczy.
- Antonello, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Powoli wsunąłem obrączkę na jej palec, następnie całując jej dłoń. Antonella uśmiechnęła się i wzięła do ręki drugą obrączkę, powtarzając słowa kapłana. Również powoli umieściła obrączkę na moim palcu, a kapłan ponownie oznajmił nas mężem i żoną.
Po ceremonii w kościele, udaliśmy się na zorganizowaną przez naszych przyjaciół sale, gdzie odbyło się wesele. Antonella i Shakirą dużo czasu spędziły na zabawie z dziećmi. Obie bardzo to uwielbiały. Bardzo dużo tańczyliśmy, zaśpiewałem nawet Antonelli piosenkę, co wywołało wiele śmiechów u naszych przyjaciół. Fabregas skomentował mój występ, dziękując Bogu, że nie podsunął mi do głowy myśli o zostaniu piosenkarzem. Wesele było cudowne. Do domu wróciliśmy bardzo późno. Leżąc już w łóżku, gdy słońce zaczynało wschodzić, Antonella oparła głowę na moim ramieniu, zwracając się do mnie sennym głosem.
- Oba nasze śluby były cudowne.
- Pamiętasz?
- Wszystko pamiętam.
Mocno ją do siebie przytuliłem i namiętnie pocałowałem. Nie pamiętam kiedy zasnąłem. Wiem jedno - zasnąłem szczęśliwy.

________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Taki krótki xd ostatnio takie długie pisze, że może się wam to znudzić i przestaniecie czytać moje blogi ;p

Epilog pojawi się do 31 lipca :D mam nadzieję, że rozdział się podoba, bo mi tak średnio ;p przepraszam, jeśli was zawiódł, mnie osobiście tak xd ale na nic więcej mnie nie stać, przepraszam <333333333333333










Do następnego! ;*

16 komentarzy:

  1. Jejuuu, jesteś G E N I A L N A !
    Leo taki szczęśliwy aww <3
    Nie wiem, jak Ty to robisz, że tak genialnie piszesz :( Tak pięknie to opisałaś :( Ale wiedz jedno, nie przestawaj i pisz o Leo i Anto caaaały czas, mi to nie przeszkadza, jesteś do nich stworzona <33
    Czekam na epilog, buziaki :* /tymbark97

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ten rozdział <3
    Już sobie wyobrażam ten taniec Leo :D
    Ney i Dani chyba śniadania nie jedzą XD
    Czekam na epilog <3

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny! <3
    Mam nadzieję, że to nie koniec twoich opowiadań
    o Leo i Anto! Jest świetny! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, cudowny ten rozdział *.*
    Nie mogę doczekać się epilogu :):)
    /Messi <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O MÓJ SŁODKI JEZU :(
    PŁACZĘ JAK GŁUPIA...
    Nie będę ukrywać, że pierwsza Leonella podobała mi się bardziej, ale ta jest również ZAJEBISTA! ♥ Widać jak dorosłaś w kwestii pisania i jeju! Podobało mi się to wplecenie nutki kryminału (?). :) Kocham Cię za obydwa te blogi, dzięki którym odechciewa mi się pisać. :( Jesteś genialna i sprawiasz, że mam kompleksy patrząc na moje opowiadania. Leonella w Twoim wykonaniu jest najlepsza, a moja i tak zawsze stoi w jej cieniu więc chyba dobrze zrobiłam usuwając kontynuację. No ale nie przyszłam się tutaj użalać nad moim brakiem talentu. Dziękuję Ci bardzo za tego bloga. W mojej opinii jesteś w tym najlepsza razem z Domczi, więc pisz, pisz i jeszcze raz pisz! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju *_*
    Leo densi i śpiewa, nonono *.*
    Cudowne, nooo <3 !
    Czekaaaam na kolejny <3 !

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział :) najlepszy chyba jaki czytałam :D szkoda że został tylko epilog :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział :) najlepszy chyba jaki czytałam :D szkoda że został tylko epilog :3

    OdpowiedzUsuń
  9. szkoda że to już koniec bardzo związałam sie z tym blogiem :)
    mam nadzieję że będziesz dalej pisać:*
    rozdział cudowny :3

    OdpowiedzUsuń
  10. fajny rozdział będziesz dalej pisać o anto i leo jak tak to podaj link proszę się pisz dalej o nich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://we-are-a-secret-cant-be-exposed1.blogspot.com/
      http://i-have-been-alone-all-along.blogspot.com/
      Kolejne blogi o Leonelli, które planuje wkrótce napisać :D

      Usuń
  11. Boże to było cudowne <3 też tak chcę Leo i Anto są cudowni :)
    szkoda, ze został jeszcze tylko epilog bo uwielbiałam to opowiadanie no ale pisz szybko i dodawaj :)

    OdpowiedzUsuń
  12. drugi ślub :D w końcu kto bogatemu zabroni XDD

    OdpowiedzUsuń
  13. awww kochana uwielbiam tego bloga i łezka sie w oku zakręciła że to już ostatni rozdział :c ale chłopcy z Barcy tacy kochani ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. JEJU JAK TO OSTATNI :/ TYLE MNIE NIE BYŁO, ŻE NIC JUŻ NIE OGARNIAM, JEZUUU
    TAK BARDZO KOCHAM TEGO BLOGA, CIEBIE, LEONELLE, WSZYSTKOO
    NIE ZNIOSE TEGO, DLACZEGO JUŻ KONIEC :(((((
    ALE WRACAJĄC DO ROZDZIAŁU - CUDOWNY, LEO SZCZĘŚLIWY, ANTO TEŻ, WSZYSCY SZCZĘŚLIWI <3
    BĘDZIE MI BRAKOWAŁO TEGO BLOGA, ALE WIEM, ŻE TO NIE KONIEC BLOGÓW O LEONELLI NA SZCZĘŚCIE :D

    OdpowiedzUsuń